Fot. Jak ja to wszystko wepcham??? źródło: krissacurran |
Drodzy Aplikanci!
Co tu dużo pisać! Wielu zapewne przebierało nogami i
nerwowo zerkało w internetowe kalendarze, odliczając dni do odlotu. Myśląc sobie..."już za
MIESIĄC (czasem miesiąc-minus-kilka-dni, czasem miesiąc z hakiem... lub dwoma) podróż za Ocean!"
Każdemu z nas z
pewnością przewinął się przez głowy dylemat bagażowy…
Jaka jest, zatem, ta manatkowa rzeczywistość?
Ano dwojaka, gdyż w grę wchodzą tylko dwie opcje – plecak bądź
walizka. Szansa na dobry wybór, odpowiadający Waszym globtroterskim
wyobrażeniom, parametrom tężyzny fizycznej, posiadanym zdolnościom manualnym, nabytej
podczas studiów kondycji oraz wrodzonej wytrzymałości maleje do 50%.
Spokojnie, to całkiem sporo;).
Chcąc wyjść naprzeciw coraz częstszym rozterkom przymierzających
się do spakowania aplikantów postanowiłam rozstrzygnąć spór walizki i plecaka o
Bagaż Uczestnika Camp America.
Konkrety
Plecak
Zalety: Zdecydowanie jest
on bardziej poręczny od walizki. Jak porządnie dociąży – człowiek czuje, że
żyje i może twardo (dosłownie) stąpać po ziemi. Z wiszącym na plecach bagażem
zdecydowanie łatwiej dać dyla… np. przed niedźwiedziem, czy też dobiec do przyziemnego,
tudzież powietrznego środka transportu.
Dzięki plecakowi obie wolne ręce,
podczas podziwiania miejskiej lub leśnej dżungli mogą zająć się czymś
pożytecznym - potrzymać mapę, aparat fotograficzny albo kubek ze Starbucksa. Plecak
nie posiada kółek, zatem świetnie sprawdzi się w warunkach off-roadowych. Nawet
jeśli traficie na wertep dorobicie się najwyżej odcisków na palcach u stóp i
nie będziecie musieli odwiedzać wulkanizatora, co mogłoby mieć miejsce w
przypadku rozklekotanej walizki. Ponadto, na plecaku można spać, uczynić go
podusią, tudzież twardym, jak skała i nieczułym (acz stabilnym!) pluszakiem. W
czasie upychania bagażu przed powrotem do Polski możecie być pewni, że nic nie
trzaśnie. Solidny plecak jest nie do zdarcia, z kolei walizkowe zamki i rączki
bywają różnej jakości. Ostatecznie, plecak ma często wiele sekretnych
kieszonek, które potrafią – szczególnie po powrocie do domu - doprowadzić
człowieka na Himalaje euforii. Odnalezienie w takim tajemnym zakamarku 50
zachomikowanych dolarów to wspaniałe uczucie! :)
Mój osobisty plecaczek-szwędaczek. Był ze mną chyba wszędzie! Fot. źródła własne |
Wady: Nieustanne zdejmowanie i zakładanie – o to dwie,
irytujące czynności, które towarzyszą plecakowi oraz podróżnikowi praktycznie
non-stop. Aby sprostać tak wygórowanym wymaganiom należy przyjrzeć się własnej
muskulaturze i zapytać ją (przede wszystkim – część ramienną), czy jest w stanie
wytrzymać kilkutygodniowe, uciążliwe towarzystwo plecaka – spaślaka. Plecak
może solidnie obetrzeć barki, wywołać obfite poty, a nawet myśli typu fanzolę,
nie idę! W dodatku, z reguły, w plecaku panuje totalny rozgardiasz i
zwyczajna „wolna amerykanka” - porozrzucane po nim przedmioty często odnajdują
się dopiero po wysypaniu wszystkiego na ziemię w dzikim szale bezradności.
Oprócz tego, jeśli nie kupicie specjalnej osłony przeciwdeszczowej na swój
plecak, w czasie ulewy będziecie zmuszeni wyżymać swoje cenne precjoza
elektroniczne i amerykańskie suweniry (ścianki walizek są zdecydowanie grubsze).
Walizka
Zalety: Do walizki można więcej upchnąć, w dodatku Wasze rzeczy
pozostaną w niej we WZGLĘDNYM ładzie i porządku (o ile je ładnie ułożycie i nie
jesteście posiadaczami nadto roztrzepanej ręki ciągnącej).
Podczas chodnikowych
peregrynacji z walizką, z pewnością, nie zemdlejecie ze zmęczenia ani też nie
wtopicie się w rozpuszczony asfalt w czasie solidnego nasłonecznienia, co często ma miejsce w przypadku przyciężkawego plecaka. Walizka może także pełnić rolę
siedziska, stołu, a nawet suszarki. W campowym domku doskonale sprawdzi się
również w roli szafy. Jako że walizka nie wystawia na próbę wytrzymałości i
siły muskułów – podróżując w jej towarzystwie łatwiej skupić się na
podziwianiu. Mówiąc wprost – holowanie walizki raczej nie wywołuje bólu… no
może małe otarcia na dłoniach.
Fot. Kicanie z walizką przez wertepy to nienajlepszy pomysł! źródło: freakingnews |
Wady: Z walizką nie da się wszędzie wjechać. Po schodach
trzeba ją nosić, jak małe, nieporadne niemowlę. Zawsze pozostaje też obawa, że podczas
ciągnięcia walizy ręka wydłuży Wam się do niemiłosiernych rozmiarów lub nie daj Bóg - urwie, kiedy pędząca żółta, nowojorska taksówka tudzież Monster Truck
zahaczą o nią na przejściu dla pieszych.Walizkowe kółka mogą nie wytrzymać długich maratonów przez Route 66, czy
też spontanicznych wędrówek ze wschodu na zachód. Wydaje mi się, bowiem, że
walizkowe kółko to urodzony Usain Bolt, więc trudno przekwalifikować go na
długodystansowca. Co jeszcze? Ach tak, walizka trochę stuka, kiedy pokonujemy nasze niezmierzone dystanse. Mnie, osobiście, doprowadza to do szału. Koniec końców, walizka
nie nadaje się na wypady poza miasto (chyba, że cały czas poruszacie się
wynajętym samochodem).
Wnioski
Mam nadzieję, że tym krótkim wywodem doświadczonego
podróżnika udało mi się podsumować problemy i dylematy dotyczące wyboru
odpowiedniego sprzętu bagażowego. Oczywiście ostateczną decyzję każdy podejmuje sam. Nie pytajcie mam ani przyjaciół o radę, bo za bagaż odpowiedzialni będziecie tylko Wy sami. Spokojnie przeanalizujcie raz
jeszcze Wasze predyspozycje fizyczne, naturę osobistą (za leniwy na plecak?
zbyt szybko stawiający kroki, aby postawić na walizkę?), główne cele podróży (wędrówka
z walizką na Alaskę z pewnością przysporzy nieco problemów, z kolei stutonowy plecak może przeciążyć Was w każdej
miejskiej dżungli oraz na piaszczystej plaży) i wybierzcie.
Osobiście zawsze stawiam na plecak, czuje się z nim dużo pewniej i wygodniej. Poza tym bardzo lubię górskie i szalone wędrówki typu off-roadowego. Taszczenie walizy pod jakąś górę albo holowanie jej na przełaj nie wchodzi po prostu w grę. Tym bardziej, że jadę do USA z zamiarem podróżowania, a nie umartwiania się!
Podsumowując, domatorom oraz propagatorom zwiedzania tradycyjnego - proponuję walizkę, z kolei osobom o podobnych (do moich) zainteresowaniach sugeruję plecak.
Na zakończenie życzę Wam cierpliwości w pakowaniu do
wyjazdu, zapewniając przy tym, iż upychanie bagażu przed powrotem do Polski
jest dużo bardziej skomplikowane:).
Fot. And that's the way it is..., źródło: themetapicture |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.