wtorek, 25 czerwca 2013

Homesick


Fot. Wanna go home?, źródło: kidshealth.org
Drodzy Uczestnicy,

może się tak zdarzyć, że po przylocie do USA zapadniecie na pewną frapującą przypadłość emigranta, którą Amerykanie określają mianem homesick. Chory dom, choroba domowa, czy też chory na tęsknotę za domem – niezależnie od tego, jak przetłumaczycie sobie to tajemnicze określenie być może będziecie musieli stawić czoła temu, co się pod nim kryje.

W kolejnym odcinku blogowania wcielę się, zatem, w znachora, aby pokrótce opisać Wam objawy towarzyszące tej męczącej przypadłości oraz wystawić stosowne recepty. Mam nadzieję, że apteki w Stanach nie pękną od nich w szwach! ;)

Bez wątpienia, już pierwsze chwile w USA uświadomią Wam, że znaleźliście się w innym świecie. Ani lepszym, ani gorszym (nie polemizujcie!;) od znanego Wam polsko-europejskiego podwórka, ale pod każdym względem INNYM.

Po prostu.

Fot. Jak to wszystko ogarnąć?
źródło: american-architecture.info
Niektórzy z Was, z reguły ci bardziej wrażliwi, bardzo silnie odczują owo zderzenie cywilizacji. Jeśli zawiodą wszystkie poduszki powietrzne, a zderzak złamie się, jak zapałka – homesick gotowy. Dlaczego tak się dzieje? A dlatego, że świat, który będzie Was otaczać jest zupełnie odmienny od wszystkiego, co poznaliście do tej pory. Ogromne są niektóre miasta, królują w nich potężne lotniska i wieżowce. Poza metropoliami znajdują się gigantyczne, wolne przestrzenie. Przechodnie, pasażerowie i turyści, z którymi zetkniecie się po drodze do campu, a potem na campie będą należeć do wielu różnych ras, kultur i narodowości. Śmiem twierdzić, że w USA są już chyba reprezentanci wszystkich krajów świata. Poza tym, mieszkańcy tego wielkiego kraju mają odmienną mentalność, kulturę i sposób bycia. Jedzą co innego, jeżdżą z reguły sporymi muscle cars, śmieją się z innych żartów. Cała owa mania wielkości każdego z Was może po prostu przerosnąć. W dodatku wylądujecie na campie, miejscu z reguły
 odludnym, otoczonym przez las, jezioro, naturę, atakowanym przez skunksy, wiewiórki i inne stworki spod znaku National Geographic. Co więcej, będziecie musieli szybko wziąć się w garść, a ponadto zacząć pracować. A przecież w atmosferze przytłoczenia, w dodatku w poczuciu, że nikt z tych „dziwnych” ludzi Was nie rozumie łatwo możecie popaść nieciekawy nastrój.
Fot. Tyle kultur w jednym miejscu? źródło: andreeavasile



Ten oto nastrój określa się właśnie mianem homesick.

Człowiek usilnie próbuje wówczas wmówić sobie, że nie pasuje, że powinien natychmiast wracać, że to nie tak miało być i że najlepiej chwyciłby się maminej deski ratunkowej.

Nie ma w tym nic śmiesznego, ale też z drugiej strony nie należy demonizować, bo zapewniam Was, że homesick to STAN PRZEJŚCIOWY.

Jak, zatem, postępować, jeśli dopadnie nas „poza-domowe przygnębienie”?  
   
Nie panikujcie, dajcie sobie trochę czasu

Postarajcie się po prostu przeczekać. Stopniowo aklimatyzujcie się w nowym środowisku – zapoznawajcie się z nowymi znajomymi, starajcie się otwierać na nowe, amerykańskie doświadczenia, nawet jeśli będziecie mieli poczucie, że to wszystko pozbawione jest krzty sensu.  

Nie siedźcie cały czas w jednym miejscu!

Pozostańcie w ruchu. Spacerujcie po campie, postarajcie się poznać wszystkie jego miejsca i budynki. Uprawiajcie sport (pomaga rozładować napięcie). Spędzajcie wolny czas jak najbardziej aktywnie.

Szukajcie towarzyszy niedoli

Rozmawiajcie z innymi campowerami i counsellorami. Może któryś z nich ma podobne, przygnębiające odczucia? Żelazna zasada kooperacji mówi – razem zawsze raźniej! Oczywiście nie chodzi o to, aby w gronie depresantów umartwiać się nad sobą, ale być może, jeśli spojrzycie na to wszystko wspólnie okaże się, że Wasze homesick to błahostka w porównaniu z tym, co przeżywa camp-kolega? Jeśli na Waszym campie będą jacyś returnerzy postarajcie się z nimi porozmawiać i zapytać, czy przeżywali kiedyś tęsknotę za domem, a jeśli tak - jak sobie z tym radzili.

Porozmawiajcie z przełożonymi

Jeśli Wasze samopoczucie mimo wszystkich środków doraźnych, które zastosowaliście nie ulegnie poprawie – porozmawiajcie ze swoimi przełożonymi. Powiedzcie im, że nie czujecie się zbyt dobrze w tym nowym dla Was środowisku. Jeśli będą wiedzieli, że ciężko Wam się zaaklimatyzować na pewno postarają się temu zaradzić.  

Nie dzwońcie do mamy!

Najgorsze, co można w takiej sytuacji zrobić to zadzwonić do tęskniącej za Wami mamy i zwierzyć jej się z fatalnego samopoczucia. Nie chodzi o to, żeby okłamywać rodziców i z kamienną twarzą, bez krzty uśmiechu, wmawiać im przez skype’a, że wszystko jest SUPER - choć tak naprawdę parują uszy - ale też nie należy od razu po wystąpieniu objawów homesick wykręcać do mamy on-line lub nie daj Bóg przez komórkę i to w środku nocy. Mama na sto procent pomyśli, że Wasz stan jest AGONALNY i będzie skłonna wyczarterować samolot razem z kapitanem Wroną i w spektakularny sposób wylądować na Waszym campie, by udzielić Wam pierwszej pomocy.

Zadzwońcie pod telefon alarmowy do biura Camp America w Stamford

Jeśli mimo dłuższego upływu czasu nadal będziecie czuli się, jak niepasujący do pięknej układanki puzzelek – zadzwońcie do biura Camp America w Stamford i powiedzcie, że nie dajecie sobie rady z wszystkim, co Was otacza. Amerykański pracownik Camp America będzie starał się Wam pomóc. Na pewno (albo jak to mówi młodzież – na sto pro!).

Pomyślcie optymistycznie - to tylko dwa miesiące, a potem … WAKACJE!

Najlepiej na homesickowe dolegliwości zażyć trochę wakacyjnych myśli. Codziennie starajcie się wyobrażać sobie miejsca, które odwiedzicie zaraz po zakończeniu pracy. Słoneczna Kalifornia, mroźna Alaska, kosmopolityczny Nowy Jork? To wszystko już wkrótce, jeszcze tylko dwa miesiące! Przypomnijcie sobie inne Wasze wakacje pomiędzy latami szkolnymi lub akademickimi – to przecież mega-krótki okres czasu, w dodatku ucieka sprzed nosa z prędkością światła! Poza tym, jak już zaczniecie zwiedzać, gwarantuję, że ani się obejrzycie, a będziecie musieli już wracać do … ukochanego DOMU!:)

Moje pomysły na środki zaradcze już się chyba wyczerpały. Niemniej jednak sądzę, że powyższe recepty powinny wystarczyć. 

Życzę Wam wszystkim, aby wakacyjny homesick został szybko zażegnany, a ślad po nim odszedł w pomroczność jasną i niepamięć! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.