Fot. Proces wizowy już trwa! Źródło: static5 |
Wszem i wobec ogłaszam, iż
pierwsi szczęśliwi „właściciele” campowych placementów już zakończyli
wypełnianie wniosków wizowych!
Uff!
Pytaniom (zawód – student?),
dylematom (zamerykanizować miejsce zamieszkania za pomocą krótkiego street, czy jednak w duchu patriotyzmu
pozostać przy rodzimym wyrazie – ulica?) , naprawom szwankującej pamięci (mamo,
kiedy dokładnie tata przyszedł na świat?) i nerwowym kliknięciom w klawiaturę
(dlaczego się jeszcze nie zapisało?!)… nie było końca.
Tradycyjnie też krążące od lat
legendy o „ekstremalnych” pytaniach wizowych - czy udajesz się do USA w celu
uprawiania nierządu? czy kiedykolwiek brałeś udział w ludobójstwie? czy należysz
do grupy terrorystycznej? (a także wiele innych niecnych kwestii) – po raz
kolejny okazały się prawdą i z pewnością wywołały uśmiech na twarzy niejednego
aplikanta.
Wbrew powszechnej opinii
chciałabym podkreślić, że moim zdaniem powyższe pytania tylko pozornie nie mają
sensu.
Kiedy, zatem, sprawdza się owy
„kwestionariusz występków”?
Postawicie się, na przykład, w
sytuacji człowieka, który jednak MA COŚ NA SUMIENIU i aplikując o wizę mierzy
się ze wskazanymi dylematami: odpowiedzieć zgodne z prawdą, czy ściemnić? oni
już wiedzą, czy jeszcze nie?
Jeśli wiedzą – droga do USA dla
jednostki niepożądanej prawdopodobnie zostaje zamknięta.
Jeśli nie wiedzą, a mimo kłamstwa
dowiedzą się… no cóż… do zamkniętej drogi dorzucą ze trzy szlabany i pięć
uzbrojonych patroli ;)
Cieszę się zatem wielce, że
aplikanci Camp America odpowiadają na wyżej wymienione pytania raczej z
uśmiechem na twarzy, a nie truchlejącym ze strachu umysłem.
W końcu mieć czyste sumienie … to
żadna zbrodnia :)
Łatwo i przejrzyście
Kończąc ten biurokratyczny, ale
jakże ważny wątek, chciałabym jeszcze dodać, że wysłana przez Camp America
instrukcja wizowa jest na tyle przejrzysta, że wypełnienie wniosku wizowego
on-line (mimo, iż jest to czynność dosyć czasochłonna) dla nikogo nie powinno
stanowić problemu rangi Armagedonu. Wszystkie rubryki potrzebne do uzupełnienia
całej aplikacji są dokładnie opisane. Naczelna zasada, aby podczas wypełniania
poszczególnych pól nie używać polskich znaków atakuje niemal z każdej strony
instrukcji. I dobrze. W tak „czytelnej” atmosferze, zewsząd będąc osaczonym
najważniejszymi informacjami, trudno o popełnienie jakiegoś karygodnego błędu.
Co teraz?
Teraz to nic, tylko spotkanie z
konsulem VIS-A-vis!
Relacja z tego wydarzenia …
coming soon!
Zaglądajcie regularnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.