wtorek, 2 kwietnia 2013

Uczestniku, Twoja aplikacja ma znaczenie! Filmik także!

Aby uświadomić Ci, Drogi Czytelniku, dlaczego podczas ubiegania się o wymarzony placement Twoja aplikacja ma nie tyle ogromne, co wręcz kolosalne znaczenie posłużę się pewną osobistą refleksją.

Niejednokrotnie, bowiem, podczas przeprowadzania interview z kolejną ciekawą świata osobą dostawałam niemałego rozdwojenia jaźni.

- Bo jak to? – główkowałam – angielski bardzo dobry, żeby nie powiedzieć świetny, doświadczenie studencko-zawodowe jest, chęci i umiejętności też, ale kiedy tylko spoglądałam na wydrukowaną aplikację spotykał mnie głośny jęk zawodu.

Lakonicznym odpowiedziom mówimy stanowcze – NIE! :) Fot. Źródła własne
Przyczyna?

Niedosyt informacji, po prostu! Aplikant wzorowo, wręcz, opowiada o sobie podczas rozmowy face-to-face, tymczasem podobne pytania w aplikacji traktuje lakonicznymi odpowiedziami, tudzież zdawkowymi pół-słówkami.

Dogi Aplikancie, rubryczki aplikacji on-line na pewno nie pękną od nadmiaru słowotoku! Choć oczywiście nie chodzi też o to, aby lać przysłowiową wodę. Najlepiej znaleźć złoty środek pomiędzy „suchozą” i sztampowością wypowiedzi, a  jej wyolbrzymieniem.

- Jak ja mam napisać 5 zdań na temat food preparation albo housekeeping?!       
         
Powyższe i jemu podobne pytania trafiają do moich konsultanckich uszu bardzo często. Właśnie o to chodzi, Drogi Uczestniku, żebyś wymyślił jak „ugryźć” tak prozaiczny temat i ciekawie go ujął. Kreatywność i szczypta doświadczenia w danej dziedzinie potrafią zdziałać cuda! Tym bardziej, że, aby otrzymać placement musisz jakoś zainteresować swojego pracodawcę, sprawić, żeby jego sokole oko poszukiwacza pracowniczego skarbu zatrzymało się właśnie na Twojej, a nie milionie innych, podobnych aplikacji.

- Muszę kręcić ten film?!

Za każdym razem, kiedy słyszę owo pytanie (niejako wymuszające na mnie odpowiedź negatywną) przypomina mi się ulubione powiedzenie mojej babci: „musi to na Rusi, a w Polsce jak kto kce”. Być może w odpowiedzi użyłabym rodzinnego cytatu, gdyby nie fakt, że tak po prawdzie campowy filmik to połowa Twojej przepustki do USA. Zdaję sobie sprawę z tego, iż nie każdy jest znawcą kinematografii i nie wszyscy załapali się na kurs obsługi kamery i montażu filmowego, ale przecież żyjemy w totalnie zelektronizowanym i skomputeryzowanym wieku. Wystające z kieszeni smartfony aż proszą się o użycie w innym (niż tylko komunikacyjnym) celu. Zatem elektronika w dłoń i do dzieła!

O potędze dobrej, audiowizualnej aplikacji, słów jeszcze parę

Wyobraź sobie, że jesteś dyrektorem campu i szukasz osoby, która w sposób komunikatywny posługuje się językiem angielskim. W dodatku zależy Ci na jej spontaniczności i wesołości. Czy biorąc pod uwagę wymienione wyżej cechy zaczynasz poszukiwania od przeczytania całej aplikacji? Pewnie, gdybyś mógł pochwalić się kilkunastoletnim doświadczeniem w dziedzinie psychologii, z jednego, prostego I would like to go the USA because I love american movies , wyczytałbyś całą biografię potencjalnego pracownika. Zakładając jednak, że zajmujesz się w życiu bardziej przyziemnymi zadaniami – skorzystasz zapewne ze zdobyczy wirtualnego świata i zajadając się popcornem oraz popijając coca-colę obejrzysz filmik autorstwa jakiejś postaci z zaoceanicznej, dalekiej krainy.  Dlaczego tak właśnie postąpisz? A dlatego, że jest to dnajprostszy i najszybszy sposób, aby „wywiedzieć” się co w danej osobie piszczy! Zresztą kto z Was, Drodzy Czytelnicy, w zglobalizowanym, zaczarowanym przez kulturę obrazkową świecie, nie „obczaja” na Facebooku, albo nie wygooglowuje nowo-poznanych lub przeznaczonych do poznania osób? :)

Przykładowo

Na koniec, sprytnie przeskakując z teorii do praktyki zapraszam Was do obejrzenia bardzo dobrego filmiku jednej z aplikantek Camp America. Niech owo krótkometrażowe dzieło będzie dla Was inspiracją podczas zabawy w „Workywood”.  ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.