wtorek, 2 kwietnia 2013

VIS-A-vis


Fot. Proces wizowy już trwa! Źródło: static5
Wszem i wobec ogłaszam, iż pierwsi szczęśliwi „właściciele” campowych placementów już zakończyli wypełnianie wniosków wizowych!  

Uff!

Pytaniom (zawód – student?), dylematom (zamerykanizować miejsce zamieszkania za pomocą krótkiego street, czy jednak w duchu patriotyzmu pozostać przy rodzimym wyrazie – ulica?) , naprawom szwankującej pamięci (mamo, kiedy dokładnie tata przyszedł na świat?) i nerwowym kliknięciom w klawiaturę (dlaczego się jeszcze nie zapisało?!)… nie było końca.

Tradycyjnie też krążące od lat legendy o „ekstremalnych” pytaniach wizowych - czy udajesz się do USA w celu uprawiania nierządu? czy kiedykolwiek brałeś udział w ludobójstwie? czy należysz do grupy terrorystycznej? (a także wiele innych niecnych kwestii) – po raz kolejny okazały się prawdą i z pewnością wywołały uśmiech na twarzy niejednego aplikanta.

Wbrew powszechnej opinii chciałabym podkreślić, że moim zdaniem powyższe pytania tylko pozornie nie mają sensu.

Kiedy, zatem, sprawdza się owy  „kwestionariusz występków”?

Postawicie się, na przykład, w sytuacji człowieka, który jednak MA COŚ NA SUMIENIU i aplikując o wizę mierzy się ze wskazanymi dylematami: odpowiedzieć zgodne z prawdą, czy ściemnić? oni już wiedzą, czy jeszcze nie?

Jeśli wiedzą – droga do USA dla jednostki niepożądanej prawdopodobnie zostaje zamknięta.
Jeśli nie wiedzą, a mimo kłamstwa dowiedzą się… no cóż… do zamkniętej drogi dorzucą ze trzy szlabany i pięć uzbrojonych patroli ;)

Cieszę się zatem wielce, że aplikanci Camp America odpowiadają na wyżej wymienione pytania raczej z uśmiechem na twarzy, a nie truchlejącym ze strachu umysłem.

W końcu mieć czyste sumienie … to żadna zbrodnia :)

Łatwo i przejrzyście

Kończąc ten biurokratyczny, ale jakże ważny wątek, chciałabym jeszcze dodać, że wysłana przez Camp America instrukcja wizowa jest na tyle przejrzysta, że wypełnienie wniosku wizowego on-line (mimo, iż jest to czynność dosyć czasochłonna) dla nikogo nie powinno stanowić problemu rangi Armagedonu. Wszystkie rubryki potrzebne do uzupełnienia całej aplikacji są dokładnie opisane. Naczelna zasada, aby podczas wypełniania poszczególnych pól nie używać polskich znaków atakuje niemal z każdej strony instrukcji. I dobrze. W tak „czytelnej” atmosferze, zewsząd będąc osaczonym najważniejszymi informacjami, trudno o popełnienie jakiegoś karygodnego błędu.

Co teraz?

Teraz to nic, tylko spotkanie z konsulem VIS-A-vis!

Relacja z tego wydarzenia … coming soon!

Zaglądajcie regularnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.